niedziela, 23 lutego 2014

22. Sen i niespodzianka

   Minęło kilka dni od tego jak Mheetu znalazł nową rodzinę. Nela nadal przyjaźniła się z Wazim. Chwilami miała dosyć Sakara i tej jego ostrożności. Chyba wolała jak na nią krzyczał. Teraz nie pozwalał jej nigdzie chodzić. Nela jednak dawała sobie z nim radę. Codziennie starała się przychodzić na spotkania z Wazim. Jej miłość do niego rosła z każdym dniem. Już wiedziała, że on tez tak myśli.

   Teraz lwiczka myślała o powrocie do domu. Pragnęła zemsty. Była już prawie nastolatką. Brakowało kilku tygodni. Powiedziała o swoim planie Waziemu, gdy pewnego dnia siedzieli w swojej kryjówce.

- Chyba muszę tam wrócić - zaczęła.

- Przecież mówiłaś, ze nienawidzisz swojej siostry i w ogóle rodziny - przypomniał Wazi.

- No tak, ale jeśli zabiję Nalę lub kogoś z jej rodziny to będzie prawdziwa zemsta.

- No nie wiem czy to dobry pomysł.

- To genialny pomysł. Chodź - krzyknęła Nela i pobiegła na łąkę. Bała się niby reakcji Sakara, ale teraz chodziło jej tylko o zemstę na Nali.

   Wieczorem gdy już wszyscy spali Nela poszła na łąkę. Lubiła patrzeć w gwiazdy. Nagle jedna się pojawiła. Była coraz jaśniejsza. W tej gwieździe zobaczyła Shizasena. Przymrużyła oczy i wizja zniknęła. Myślała, że to tylko omamy. Położyła się i zasnęła.

   Miała piękny sen, a mianowicie:

"- I co teraz zrobisz moja głupia siostrzyczko? - zapytała Nela z ironią.

- Nela zostaw mnie. Nie wracajmy do przeszłości.

- A właśnie że wrócimy.

Wtem Nela rzuciła się na Nalę i ją zabiła. Jednak zaraz przyszedł jakiś lew płacząc nad Nalą. Nela nie wiedziała kim jest i czemu jest smutny, ale za to wiedziała, że dokonała zemsty."

   Nela obudziła się i rozejrzała. Był świt. Szybko wróciła do groty królewskiej gdzie zwykle sypiała. Nie chciała by Sakar lub Asali coś podejrzewali. Spojrzała na śpiącą Sitę. Znały się już tyle czasu, że Nela nie umiała określić ile dokładnie. Traktowały się i kochały jak siostry.

   Nagle Sakar obudził i popatrzył na Nelę.

- O widzę, że już wstałaś. Sita pobudka.

- Tato, jeszcze pięć minut.

- Nawet minuty. Mam dla was niespodziankę.

   W tej chwili Sita zerwała się i wyszła za ojcem. Nela podążyła za nią. Uwielbiały niespodzianki.

Po dziesięciu minutach Sakar zatrzymał towarzyszki i odwrócił się do ich. Za nim stały dwa lwy.

- Przywitajcie się. To Jasiri i Mikael. Wasi przyszli mężowie.

- Co ?! - wyrwało się Neli.

- Nela bądź grzeczna. Jasiri jest twój.

- Chyba oszalałeś? Jeśli wyjdę za kogoś to tylko z miłości! - krzyknęła Nela i odbiegła.

Nie miała ochoty rozmawiać z Sakarem. Czuła, że musi odejść, a razem z nim Wazi. Tylko wtedy bowiem będą szczęśliwi. Od razu pobiegła do przyjaciela i wszystko mu wytłumaczyła.

Wazi stwierdził, że Nela ma całkowitą rację. Jeszcze tego samego dnia wyruszyli na poszukiwanie nowego domu, bo tu nie mogli być razem.

   Po godzinach odpoczęli przy rzece. Czekała ich jeszcze daleka droga, droga do szczęścia.

Nela i Wazi nad rzeką <3
 
________________________________________________________________
 
 
  • Jak wam się podoba notka?
  • Dziękuję za cierpliwość.
  • Czekacie na dalszą część?
  • Zapraszam do komentowania
  • Gabu21 <3
 






środa, 12 lutego 2014

21. Nowy dom, nowe życie

    Mheetu wędrował tak już kilka dni. Było bardzo gorąco, a on raz biegł, a raz szedł. Łapy miał tak zmęczone, że po tygodniu nie mógł sie ruszyć. Myślał wtedy po co mu to było. Po co pomagał temu całemu Malce? Czemu przyczynił sie do śmierci Safi i rozpaczy swojej siostry? Czemu po prostu jej nie przeprosił? Moze by mu wybaczyła. Zawsze to robiła. A on był wtedy taki szczęśliwy. Lewek powoli dochodził do wniosku, ze nigdy już nie będzie tak jak dawniej. Ojciec i Nela nie żyją. Mama jest zdenerwowana, a Nala no cóż nawet on sam nie wiedział. Nie miał po co wracać do domu. Siostra tylko by na niego nakrzyczała i tyle by z tego było. Mały lew postanowił, ze wróci do domu jak będzie nieco starszy. "Wrócę do nich na pewno, ale to za kilka miesięcy".

   Lewek chodził zdezorjentowany. Nie wiedział gdzie jest. Nagle podszedł do niego jakiś lew. Miał brązową grzywę i żółtawe umaszczenie. Mheetu wystraszył się go, ale lew nie chiał zrobić mu krzywdy. Zapytał:

 

- Mały co ty tu robisz?

 

- Ja...

- Ej nie masz się czego bać. Jestem Bahati. Nic ci nie zrobię, ale mogę ci pomóc. Kim jesteś?

- Mam na imię Mhe... Mheetu. - Odpowiedziało przerażone lwiątko. - Pochodzę z Lwiej Ziemi.

- Z Lwiej Ziemi? Tej na której panuje król Mufasa?

- Albo panował. On nie żyje. Teraz żądzi tam Skaza - jego brat - wyjaśniło lwiątko. - Uciekłem z tamtąd.

- Uciekłeś? Dlaczego?

- Bo zrobiłem coś bardzo złego, ale nie chcę o tym mówić.

- Rozumiem, ale jak chcesz to załatwię ci miejsce tutaj. Będzie ci na pewno dobrze. Nie jestem niby królem, ale on jest moim przyjacielem i na pewno ci pomoże. Są tu tez lwiątka. Na przykład księżniczka Aurelia. Na pewno się polubicie. A teraz jak chcesz to chodź za mna.

I Mheetu poszedł, bo co miał do stracenia. Doszli do jaiejś jaskini. Zobaczył w niej lwicę. Była śliczna. Miała złotawe umaszczenie i bursztynowe oczy.

- To jest Nafsi - moja żona. - Powiedział Bahati i spojrzał na Mheetu. - Zajmie się toba w czasie gdy ja udam sie do króla. Jest bardzo dobra i opiekuncza.

- Widzę, ze jeses głodny i zmeczony - odezwała sie Nafsi. - Połóz się, a ja zaraz dam ci cos do jedzenia. Pinto pójdziesz na cos zapolować dla małego, dobrze?

   Lew zwany Pinto przytaknął. Był bratem Nafsi i od razu wykonał rozkaz siostry. Mheetu spoojnie zasnął. Śniła mu się Nala. Na początku była taka radosna, a póxniej zaczeła płakać. Zbliżał sie do niej Malka. Chciał ja zabić i to zrobił. Świadkiem teg był Mheetu. Patrzył bezbronnie jak były przyjaciel jego siostry zabija ją...

Nagle lewek krzyknął i obudził Bahateigo oraz Nafsi.

- Co się stało? - zapytał Bahati.

- Miałem zły sen - powiedział Mheetu i zaczął płakać.

- Oj mały, nie płacz juz, przytul się do mnie i spróbuj znów zasnąć - powiedziała Nafsi i przytuliła liwątko. Mheetu poczuł, że znalazł nowy dom i rozpoczynał nowe życie.


niedziela, 2 lutego 2014

20. Mheetu odchodzi, a Nala ucieka

   Mheetu nie mógł uwierzyć w to co zrobił. Przyczynił się do śmierci Safi. Czemu był taki głupi pomagając Malce. Przecież jego siostra tak strasznie przez niego cierpiała, a on jeszcze dodał jej bólu. Nie chciał by Nala go znienawidziła dlatego uciekł z Lwiej Ziemi uważając, że tak będzie lepiej. Dla niego jak i dla Nali.

   Jego siostra gdy tylko zauważyła, że on odszedł poszła go szukać. Jak ona mogła tak na niego nakrzyczeć. Jej mama miała racje - to jeszcze dziecko. Szukając Mheetu spostrzegła to, ze od lat wiele się zmieniło. Lwia Ziemia umierała od początku rządów Skazy. Nala nagle zdała sobie sprawę, że musi sprowadzić pomoc. I musi to zrobić już. Pobiegła do domu i opowiedziała o tym Sarafinie. Jej matka na początku nie zgadzała się, ale po chwili uległa córce. Wiedziała ona o zniknięciu Mheetu i nie chciała stracić ostatniego dziecka, ale wiedziała, ze Nala nie da jej spokoju. Jeszcze tego samego dnia Nala zegnała się z matka i ze stadem. Nie poszła jednak do Skazy. Obiecała, ze wróci i co więcej, że sprowadzi pomoc.

   Biegła bardzo długo. Nie wiedziała tak naprawdę od jakiego miejsca ma zacząć. Nigdy nie opuszczała Lwiej Ziemi, bo nie było takiej potrzeby. Teraz jednak Nala zdała sobie sprawę, ze potrzeba jest. Oby tylko nie było za późno.

 

                                                  *          *          *

 

   Nadchodziła pora popołudniowa. Nala zaczęła polowanie gdy nagle skoczył na nią jakiś lew i zaczął z nią walczyć. Lwica go kojarzyła, ale nie wiedziała czy to on. Lew był złotawy i miał czerwoną grzywę. W chwilę potem Nala przewróciła go na łopatki. Wtem lew coś sobie przypomniał i zapytał:

- Nala? To ty?

Lwica zeszła z lwa i nagle go poznała.

- Simba? - zapytała. Lew pokiwał głową potakująco.

Nala wtuliła się z niego. To był on jej stary, dobry przyjaciel, którego wszyscy uważali za zmarłego. Tę wzruszającą chwilę przerwało nagle małe zwierzątko - surykatka.

- Chwila, chwila, ale o co tu chodzi. Ty ją znasz?

- Tak Timon, spokojnie. To moja przyjaciółka Nala.

- Nala?

- Tak. Pumba chodź tu do nas.

- Witam panią - powiedział Pumba.

- Ja ciebie również.Simba co będzie jeśli wszyscy się o tobie dowiedzą. Że żyjesz.

- Nie, nikt nie musi wiedzieć.

- Co ty mówisz. Oni uważają cię za zmarłego.

- Naprawdę?

- Tak, ale ty możesz to zmienić. Wrócić i zostać królem tak jak miało być kiedyś.

- Królem? - zapytał Timon - Jesteś królem?

- Nie, to przeszłość. Zapomniałeś już Hakuna Matata.

- Ale tu chodzi o zupełnie cos innego.

- Ja się wcale nie zmieniłem.

- Czy możecie zostawić nas na chwilę samych? - zapytała Nala, która wolała porozmawiać o tym z Simba na osobności. Jego przyjaciele zgodzili się choć nie chętnie. Nala zaczęła przytulać się do Simby. Poczuła coś czego jeszcze nigdy nie czuła - MIŁOŚĆ. Nie była to taka miłość jak z Malką. Było to prawdziwe uczucie.

 

(Akcja dzieje się tak jak w filmiku) 
 

 

   Lecz później jakby wszystko się popsuło i Nala zaczęła kłócić się z Simbą:

- Czemu nie wróciłeś do domu?

- Sam nie wiem. Chciałem się usamodzielnić. Żyć własnym życiem. To cudowne.

- Ale jesteś nam potrzebny. - odparła Nala.


- Nieprawda. Nie jestem królem nie wmawiaj mi tego.

- Ale Simba teraz wszystko jest zniszczone, brak pożywienia, brak wody. Jeśli szybko czegoś nie zrobisz to wszyscy wkrótce umrą. Nie rozumiesz tego.

- Ty także uciekłaś.

- Bo chciałam poszukać pomocy. Musisz ze mną wrócić.

- Nala, ja nie mogę. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć.

- Myślałam, ze jesteś inny. Ale chyba się pomyliłam. Myślałam, że zauważysz?

- Niby co? - zapytał Simba.

- Że cię kocham - powiedziała Nala, a Simbą zamurowało. Chciał coś odrzec, ale nie zdążył, bo lwica uciekła. "Co ja narobiłem. Przecież było widać, że ona mnie kocha. Nie, nie mogę tak tu stać" - pomyślał Simba po czym krzyknął;

- Nala zaczekaj. Nala !!!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 





19. Tajemne miejsce spotkań i rozmowa z duchem

Wiem, ze bardzo dawno nie pisałam o Neli, ale myślę, ze o niej nie zapomnieliście :) Blog miała być zawieszony, ale miałam wenę. Zapraszam. :)

__________________________________________________


   Mijały tygodnie jednak Nela była jeszcze lwiątkiem. Oczywiście mieszkała na Rajskiej Ziemi i nie wiedziała nic o swojej siostrzenicy, ani o Nala i Mheetu.

   Sama miała problemy. Kochała Waziego, przyjaźniła się z Sitą i coraz częściej kłóciła się z Sakarem. Nienawidziła go, choć był ojcem Sity nie był wcale miły i radosny jak twierdziła jej przyjaciółka. Dla Neli wydawał się potworem. Nie pozwalał jej na nic. Często płakała. Sama, w ciszy gdzie nikt nie mógł jej przeszkodzić, gdzie nikt na nią nie krzyczał i bił jej. Myślała wtedy o swoim drogim, kochanym ojcu. Shizasen myślał o Neli ale nie mógł nic uczynić. Przecież był tylko strażnikiem i duchem.

   Pewnego dnia Shizasen wymyślił, ze spotka się z Sakarem i z nim porozmawia o Neli. Był przecież jej ojcem i chciał dla niej jak najlepiej bez względu na wszystko. Póxnym wieczorem gdy wszyscy już spali z wyjątkiem Sakara przechadzającego się, ojciec Neli zszedł na Ziemię. Był otoczony światłem dobroci i miłości. Ojciec Sity strasznie się przestraszył przybysza i zaczął uciekać. Shizasen zatrzymał go jednak mówiąc kim jest. Król Rajskiej Ziemi nie wiedział co powiedzieć, ale duch go wyręczył odzywając się:

- Witaj Sakarze.

- Co... skąd... ty znasz moje imię?

- Bo jestem duchem i obserwuję cię od jakiegoś czasu ze względu na moją córkę.

- Chodzi ci o Nelę?

- Tak. Czemu ty tak źle ją traktujesz? Czemu nie pozwalasz zakochać się jej w Wazim?

- Ty myślisz, że to takie proste - krzyknął Sakar. - Opiekuję się królestwem, Córką i jeszcze Nelą. Oczywiście nie liczyć mojej żony Asali.

- Wiem co czujesz, ale nadal nie rozumiem sprawy z Wazim.

- Chodzi oto, ze on jest sierotą. Tak naprawdę nigdy nie widziałem jego rodziców. Nie wiem

jacy byli. Nie mogę narażać swojego królestwa na niebezpieczeństwo.

- To czemu go przyjąłeś?

- Bo Asali się uparła. Wiem, ze trochę źle postępuję z Nelą. Przepraszam. Nie powinienem był.

- Myślę, że się zmienisz , a na razie nie mównic Neli o naszej rozmowie. Nie powinna o niczym wiedzieć.

- Dobrze.

- Żegnaj Sakarze - powiedział Shizasen i rozpłynął się w powietrzu.

- Żegnaj Shizasenie - szepnął Sakar i wrócił do domu.

 

 

                                                            *           *          *


 

   Następnego ranka Nela spotkała się z Wazim. Nie obchodził ja Sakar. Nie był jej ojcem i nie mógł jej rozkazywać. Lwiczka biegła na przód, a za nią szedł Wazi.

- To co chciałeś mi pokazać? - zapytała nagle i zatrzymała się.

- Chodź to jeszcze kawałek.

   Szła więc dalej. Ni odzywała się, bo nie wiedziała co powiedzieć. Bała się wyznac miłość Waziemu, bo nie wiedziała czy on ją odwzajemnia. Nie chciała psuc niespodzianki.

- No już jesteśmy. I jak?

Popatrzyłam na miejsce. Było tu tyle drzew i zieleni jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Było tak cicho i spokojnie. Popatrzyłam na Waziego.

- To.. to na pewno tu?

- Tak, a co nie podoba ci się?

- Nie, jest super.

- Chodź pokaże ci coś jeszcze - powiedział i pociągnął mnie za łapę. Pobiegłam za nim. Kazał mi zamknąć oczy więc posłuchałam, a gdy je otworzyłam siedziałam w jakiejś jaskini. Było tu również zielono co na łące. Byłam zachwycona.

- Skoro Sakar zabronił nam się spotykać to my będziemy tu przychodzić z jakimś pretekstem, ok?

- Dobra - odparła Nela i nastała cisza.

Przerwał ją Wazi mówiąc:

- Trochę się boję i nie wiem jak ci to powiedzieć.

- Po prostu. Tak jest najprościej - zaśmiała się lwiczka.

- Ja ... ja cię kocham.

- Wazi ja czuję to samo - powiedziała Nela i przytuliła się do lewka. - I wiesz co nie będę dłużej słuchać Sakara, bo ty jesteś moją prawdziwa miłością.

- Ja myślę tak samo - odparł Wazi i liznął Nelę po pyszczku.