sobota, 5 kwietnia 2014

30. Nigdy nie gaś światełka nadzei ... (2/2)

   Był wczesny ranek. Wszyscy jeszcze spali choć była jedna jedyna osoba, która była już na nogach. Lizała czule swoją córkę i wspominała dawne dzieję. Była to królowa Nala. Jeszcze raz spogladnęła na córkę i zobaczyła Safi. Zamknęła oczy. Ujawniły sie obrazy przeszłości. Szybko znów je otworzyła by móc zapomniec lecz kazdego ranka było to samo. Strach i tęsknota. Jednak nic nie dało się zmienić. Tak po prostu miało być.
   Nagle Nala usłyszała ciche wstawanie swojego męża. Dziwnym wzrokiem popatrzyła na niego i również podniosła sie z ziemi. Simba od razu to spostrzegł i powiedział:
- Nala ty zostań.
- Gdzie idziesz? - zapytała szeptem by nie obudzić córeczki, która niedawno usypiała.
- Nieważne. Zaraz wrócę.
- Simba! Powiedz gdzie idziesz.
- Nala trochę ciszej. Obudzisz małą.
    Królowa była wściekła, ze jej mąż ja tak potraktował i poszła do swojego przyjaciela Rina. Po śmierci Rainy chodził on zazwyczaj smutny i jak mówił nie chciał żyć skoro ona odeszła. Nala wiele razy przekonywała go by nie robił nic głupiego, bo ma dla kogo żyć. "To, że Roza nie ma  matki nie musi znaczyć, że nie może mieć tez ojca. Zastanów się Rin" - mówiła. Rin rozumiał, ze musi zająć się córka choć to nie było takie proste skoro stracił Rainy, a Roza była do niej bardzo podobna.    Po południu lwica postanowiła przejść się na spacer razem z córką i mężem. Nie chciała kłócić się z Simbą, bo bardzo go kochała. Dlatego tez pogodziła się z nim. Idąc rozmawiali:

- Jak myślisz nasza córką będzie dobrą królową? - zapytała Nala.

- Na pewno. Przecież jestem jej ojcem. - odrzekł Simba i zaśmiał się.

- Nie żartuj. Mówię poważnie.

- W takim razie bez wątpienia.

- Chciałabym by był tu Mheetu - powiedziała Nala i z jej oka popłynęła łza.

- Nie martw się już niedługo go spo...

- Panie szybko. Obce lwice na Lwiej Ziemi - krzyknął nagle ktoś za nimi. Był to zdenerwowany Zazu.

- Tak już idę. Nala ty wracaj do domu. Zobaczymy się później.

- Dobrze Simba. - powiedziała Nala i poszła w kierunku Lwiej Skały. Pomyślała chwilkę. A jeśli jej sen się spełniał. każdy wiedział, ze miewała różne sny, a ten był szczególnie straszny. Po chwili upadła. Nie wiedziała co się stało. Zobaczyła, ze jej córka zniknęła, a jakaś lwica przed nią bardzo szybko biegnie. Wstała i pobiegła za nią. Po paru minutach miała dość. Słyszała płacz swojej córki i złowieszczy śmiech. Była bardzo zmęczona i z trudem dotarła na Lwią Skałę. Natychmiast podszedł do niej Simba.

- Nala, kochanie co się stało?

- Ona ... ukradła ... - próbowała powiedzieć Nala

- O co chodzi? - spytał Simba jeszcze raz i zauważył, że nie ma z Nalą Fluffy. Obawiał się najgorszego.

- Fluffy została porwana - powiedział w końcu królowa. - Próbowałam ja gonić, ale nie miałam  tyle siły - rozpłakała się.

- Już dobrze Nala. Pójdę poszukać jej.

   Chwile później wszyscy byli gotowi do poszukiwań. Razem z Nalą i Simbę poszli: Rin, Chumvi, Tama, Kula, Kwali i Tuhuma. Reszta została i czekała na powrót tejże grupy. Królowa wiedziała, ze nie znajdą jej córki. To było nie możliwe.

   Po trzech godzinach wrócili ze zwieszonymi głowami. Nala miała łzy w oczach. Gdyby nie ona ich córka byłaby tu teraz.

- To wszystko moja wina. Gdybym ...

- Nala przestań być dla siebie taka surowa. Nie możemy zgasić światełka nadziei. To nie była twoja wina.

- A czyja? - zapytała Nala Simbę. On jednak nie odpowiedział. Królowa wybiegła z jaskini zostawiając go samego.

   Gdy znalazła się na łące dała łzą płynąć bez końca.


Była wykończona ciągłą rozmową z Simbą. Chciała na chwile zostać sama by wszystko sobie przemyśleć. Było cicho i spokojnie. Zapadał zmrok i wszędzie robiło się ciemno. Nala wcale się tym nie zdziwiła. Przeciez było tak codziennie lecz teraz czuła pustkę. Nie miała już nikogo kim mogłaby się zająć. Mheetu i Neli nie widziała już tyle czasu i nie myślała nawet o tym by ich spotkać. To na pewno było nie możliwe. Jej córka za to została porwana. Z jej winy.

   Nagle Nala usłyszała czyjeś kroki. Była przygotowana by rzucić się na nadchodzącego nieznajomego. Simby kroki rozpoznała by wszędzie, ale to nie był Simba. Królowa już przygotowała się do skoku. Gdy tylko zobaczyła przed sobą postać zaczęła się walka. To był jakiś lew. Ale Nala go jakoś nie znała. Już miała wbic pazury w szyję lwa gdy ten jakimś cudem przewrócił ja na plecy. "Jest wyraźnie silny" - pomyślała. Nadal go nie poznawała. Choć myślała nad ty, chwilę. Lew zszedł z niej i zaczął się zastanawiać skąd ja zna.

Te oczy coś mu mówiły.

 

W końcu odezwała się:

- Kim jesteś i czego tu chcesz?

- Poszukuję mojej rodziny. Uciekłem kiedyś stad będąc lwiątkem - powiedział, a Nala zobaczyła nastoletniego lwa. - Nie znasz może Nali?

- Mheetu? - zapytała lwica ze łzami w oczach.

- Nala?

   Królowa popatrzyła na brata i wtuliła się w niego.

- Nie mogę uwierzyć, ze to ty braciszku.

- Ja też nie. - Odparł Mheetu i poczuł, ze odnalazł swój dom.


_________________________________________

I jak wam się podoba?
Pytania:

1. Kto został porwany?
2. O co pokłóciła się Nala z Simbą?
3. Kto się spodziewał, ze wróci Mheetu?

Odpowiedzi w kom. I piszcie od razu z kim kolaże (polecam Fluffy)  :) Gabu


4 komentarze:

  1. 1. Fluffy
    2. O to, że gdzieś poszedł ale nie chciał jej powiedzieć gdzie idzie.
    3. Nala.
    Kolaż: może być Fluffy jak już proponujesz:)

    Fajnie, że Nalcia spotkała przyrodniego brata. Na początku myślałam, że to będzie Malka ale się przeliczyłam:P. Już nie mogę się doczekać następnej!

    Karolina Love♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej takie to piękne, masz talent. Na początku myślałam że to będzie Malka :) Zapraszam na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 1.Fluffy.
    2.Simba nie chciał jej podać powodu dlaczego idzie i dokąd.
    3.Nala.
    Kolaż:(jeśli masz chęć i czas do zrobienia)to z Fluffy także,gdyż nie wiem do końca jak wygląda :3 i ją polecasz ^^
    Notka bardzo mi się podobała :3.Co do porwania wydaję mi się,że albo Zira porwała córkę Nali albo Nela o:.Ciekawi mnie co będzie dalej :3.Pozdrawiam i życzę miłego dnia~~

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały rozdział i taki romantyczny.Czekam na dalszy ciąg.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń