poniedziałek, 24 marca 2014

27. Cienie przeszłości i światło teraźniejszości ...

   Mheetu leżał na trawie pośród mroku. Było cicho i dosyć jasno by mógł zobaczyć swą ukochana siedzącą obok. Przypominał sobie o ojcu. Nie znał go prawie, bo Shizasen zginął jak Mheetu był mały. Czasami żałował, że nie poznał go lepiej. Nie wiedział, że jest jednak obserwowany i, że jest pewna osoba, która czuwa przy nim cały czas.

- Zazdroszczę ci - zaczął Mheetu.

- Czego? - zapytała Aurelia i popatrzyła na Mheetu, który patrzył wciąż w gwiazdy.

- Tego, że masz rodzinę. Ja swoją straciłem. Żałuję, że w ogóle uciekłem - powiedział lew, ale w końcu dodał - oczywiście nie chodzi mi o to, że cię spotkałem. Po prostu tęsknię.

- Nie ty jeden - odparła Aurelia tak cicho, prawie niesłyszalnie choć nie dla Mheetu.

- Co się stało?

- Wiesz, dawniej nie było tak jak jest teraz.

- Nie wiem co masz na myśli. Możesz mi to opisać.

- Kiedyś mój ojciec nie był taki zły. Pewnie powiesz, że on jest bardzo dobry, ale to tylko jakby tło, którym przykrywa swoją podłość. Dawniej mogłam z nim o wszystkim porozmawiać, ze wszystkiego się zwierzyć lecz teraz wszystko jest inaczej. On na mnie krzyczy. Nie chce mnie słuchać, a kiedy opowiedziałam mu o tym jak bardzo cię kocham wciekł się. Przepraszam, że ci o tym opowiadam, ale nie mam komu się zwierzyć. Nie mam nikogo prócz ciebie.

- Bardzo dobrze, ze mi o tym mówisz. Ucieknijmy stąd.

- I dokąd pójdziemy? To nie ma sensu - posmutniała Aurelia.

- Auri, proszę. To życie tutaj nie ma sensu - powiedział Mheetu. - Tu nigdy nie będziemy razem. Czy tego nie rozumiesz?

- Mheetu kocham cię, ale to jest mój dom. Tu jest wszystko co znam, moja rodzina ...

- ... I ojciec, który tylko na ciebie krzyczy i ci rozkazuje - dokończył lew. - To życie z zasadami. Czy nie myślałaś by się od tego oderwać?

- Kiedyś może myślałam, ale to i tak nic nie zmienia. Ja zostaję tutaj - odparła Aurelia i zaczęła odchodzić. Przystanęła na chwilę i dokończyła - ty jednak rób jak uważasz - i odeszła.

   Mheetu został sam. Co powinien teraz zrobić. Odejść i możliwe nigdy nie zobaczyć już Aurelii. Kochał ją, ale chciał wrócić do Nali. Przeprosić ją i żyć na Lwiej Ziemi. Uwielbiał swoja nową rodzinę, ale to nie było to samo. Chciał wrócić. Nie tylko ze względu na Nalę, ale i na swoja matkę i w ogóle całe stado, które kochał. Zaczął wspominać dawne czasy. Na przykład to jak poszedł razem z


Nalą na spacer. To było piękne. Mheetu zamknął oczy. Robiło się coraz ciemniej, ale on chciał ukryć łzy przed całym światem, a nawet przed samym sobą.

- Czemu jedna decyzja może zepsuć całe życie - szepnął. - Jeśli teraz odejdę ona może mnie już nigdy nie pokochać. Co mam zrobić.

- Najlepiej pójść za głosem serca - usłyszał za sobą. Otworzył oczy i odwrócił się. Ujrzał fioletowe oczy.

- Aurelia? Co ty tu robisz? Myślałem, że odeszłaś.

- Bo tak było. Mheetu ...

- Zaczekaj - powiedział i pocałował ją. - Kocham cię. Nie musisz nic mówić, nic tłumaczyć. Mi wystarczą tylko te dwa słowa. One są najpiękniejsze na świecie.

- Czyli jeśli powiem Kocham cię, wybaczysz mi?

- Oczywiście. Każdy popełnia błędy. Ale łatwo wybaczyć osobie kochającej.

- Masz rację, Mheetu.

- Jak zawsze, Auri - powiedział Mheetu i zamknął oczy myśląc o swojej ukochanej i przyszłości.


______________________________________________
Rozdział troszkę krótki i nie będzie pytań, ale chciałam napisać.
To dla Karoliny:
 
 


 

4 komentarze:

  1. Fajna nocia :3.Czekam na więcej i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kolaż który zrobiłaś! Na prawdę podoba mi się. Wkleiłam go już na bloga. Twój post też mi się podoba i mam nadzieję, że Mheetu wróci na Lwią Ziemię razem z Aurelią. Pozdrowionka

    Karolina Love♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdzialik.Nie mogę się doczekać kolejnego.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och! Długo mnie nie było ale jestem. Piękne rozdziały jak zawsze. Czekam na kolejne nocie.

    OdpowiedzUsuń